czwartek, 31 stycznia 2013

Upominek i Kanzashi





Butelka wódki i ozdobna świeca
Witam ponownie.
Jak wcześniej obiecałam pokażę Wam jak przydać się mogą Kanzashi do ozdabiania prezentów i upominków.

Do zapakowania i ozdobienia mam dwie rzeczy: butelka wódki oraz świeca ozdobna. Uprzedzam iż kot nie wchodzi do zestawu upominkowego, chociaż nie raz miałam ochotę go komuś sprezentować. Jednak jak wcześniej mówiłam nie ma rzeczy czy zdjęcia do którego Grągiel nie wepchałby się jako pierwszy.

Zaczniemy od świecy jest bardziej pracochłonna i wymaga więcej pracy niż butelka. Zaczynamy.

Do przygotowania coś w co chcemy zapakować upominek. Osobiście wolę materiał niż papier ale przyznam iż z papierem łatwiej się pracuje. Ja tym razem wybrałam materiał.
świeca i ozdobna organza


Imitacja Lilii wodnej bardzo ładna, swojego czasu miałam ochotę nauczyć się wykonywania takich świec ręcznie, jednak to wymaga precyzji i rzeźbienia :P a znając siebie nie miałabym do tego cierpliwości na dłużej.
Z materiału tworzymy rękaw sklejając jego brzegi. Do środka wykłądamy świecę i jeden koniec zaklejamy tworząc dno "torebeczki" :) Każdy z nas kiedyś z papieru robił wachlarz. Ta umiejętność jest bardzo przydatna na tym etapie pracy i można go wykonywać pracując i z papierem jak i materiałem - przyznam papier jest bardziej podatny na powstałe zagięcia, ale z materiałem też sobię można poradzić. Tak więc składamy wachlarzyk i na śroku za pomocą gorącego kleju (pistolet) sklejamy tak by wpostało coś na wzór kolejnego zdjęcia.



Zapakowana świeca i kwadraty z satyny
Pamiętamy iż świeca jest dość mało kształtna i mogą powstać zagięcia na dolnej partii rękawa. Uroki pakowania czegoś co nie jest pudełkiem :)
Więc powstałe rogi sklejamy ze sobą i tworzy nam się śliczny wachlarzyk z "dziurką" w środku. Nie ma się czym przejmować to właśnie tam będziemy przyklejać kolejne ozdoby.

W przygotowaniu... zielony i biały materiał - satyna z którego będę wykonywała kanzashi. To duże kwadraty 5x5, białe jak i zielone w tym samym rozmiarze. Jest wiele szkół wykonywania kanzashi ja osobiście toleruję dwie, jedną skłądania płatków a drugą (metoda kombinacji) składania ich już na trzonku:
Przygotowujemy kartonowy okrąg o centymetrowym promieniu i okeljamy go satynowym kawałkiem materiału. Kwadrat składamy rogami do siebie i przyklejamy na kartonowy okrąg. Utworzy nam sie coś takiego jak widzicie na zdjęciu. Następnie rogi powstałych trójkątów doklejamy do środka i tworzy nam się płatek. Sklejamy tak wszystkie cztery. Z zielonych kwadratów wykonujemy osobne płatki skłądając je oddzielnie. W sieci jest wiele instrukcji jak to wykonać, może kiedyś zmobilizuję się do wykonania własnej instrukcji. Po doklejeniu zielonych płatków między każdy biały nasze kanzashi powinno wyglądać mniej więcej jak na kolejnym zdjęciu.
Z satyną bardzo dobrze się pracuje bo da się ją dobrze modelować. Wszystkie płatki trzeba dobrze pozaginać aby jeden na drugiego nie nachodził i ewentualnie uzyć kleju aby trzymały się na swoim miejscu.
Co w serce. Ja w tym przypadku znalazłam mały różowy kwiatuszek z organzy - ten sam jaki użyłam w poprzednim projeckie kanzashi. Może być to wszystko, guziki, perełki, jakieś atłasowe aplikacje, których na rynku jest masa - wszystko zależy od tego co macie pod ręką.
Skoro mamy już zrobione kanzashi i wymodelowane jak trzeba - wracamy do naszej świecy. Atłasowe wstęgi o wymiarach 7 mm(zielona) i 1 cm (biała). Doklejamy biała kokardę i jakieś "wąsy" zielone dla urozmaicenia. Tutaj wszystko zależy również od dostępności. Materiał jest koloru białeko w zielono-zółte margaretki.  Kolorystyka i tonacja podobna - jedynie różowy organzowy kwiatek jest tutaj dość agresywnym akcentem, aby lekko ożywiść prezent.
Można tutaj używać na prawdę różnych, różniastych rzeczy. Jednak osobiście uważam żeby iść zawsze w tonacji barw opakowania. Kolorystyka dodatków nie powinna zlewać się z opakowaniem dlatgo lubię wprowadzać zawsze coś co uwydatni bardziej ozdobę niż opakowanie czy papier.

Gotowy  upominek
Po połączeniu wszystkich komponentów nasz upominek wygląda własnie tak.
Można wykonać bilecik i przyczepić do niego lub przywiązać, ja jednak w tym przypadku nie wykonuję bileciku bo jest niepotrzebny. Dobrym zwyczajem jest lekkie spryskanie kanzashi persumem, jednak uprzedzam - tylko w przypadku gdy jest to prezent lub upominek dla kobiety. Najpeiej jak jest to delikatny zapach aby przyciągnął uwagę a nie odstraszał od prezentu.

Czas wykonania to ok 20-30 minut w założeniu iż posiada się wszystkie dostępne materiały. Ja miałam już wykonane kwadraty na kanzashi i na szczęście nie musiałąm ich robić. Kiedyś zademnostruję jak przygotować materiał do tego. Póki co... zabieramy się za butelkę wódki smakowej.

Powiem tak. Ozdabianie butelek czy to wódki - wina czy innego rodzaju jest banalnie proste. Jest to najporstrza rzecz do ozdabiania. Nie preferuję wciskania butelek w papier czy materiał jak w przypadku świecy - dlaczego? Ponieważ teraz mamy tak pięknie wykonane butelki, z kolorowymi etykietami, że aż serce ściska, gdy trzeba to zakryć. Poza tym kolorystykę butelki i etykiet można bardzo dobrze wykorzystać do doboru koloru ozdoby.
Butelka i etykieta ma tonację zieloną i złotą. Litera "K" w napisie Krupnik ma połyskujący kolor ciemnej czerwieni. Wykorzystam to do podkreślenia zawieszki na butelkę.


Do przygotowania trzy kolory wstążek atłasowych.
Bazą zawsze jest biała wstążka o szerokości 1 cm. Do tego pozostałe kolory - ciemny czerwień i jazny zielony.
Białą zaklejamy na krzyż i tworząc kolejne "pętelki" doklejamy klejem na gorąco do powstałej zawieszki.
Proponuję wykonywać zawieszkę na butelce, dobrze się tak pracuje i można wykonać dosłownie na wymiar butelki. Z czerwonej wstążki wykonujemy dokłądnie taki sam manewr. Czerwień na etykiecie jest drobmostką ale bardzo dobrze będzie uwypuklała i przede wszystkim zwaracała uwagę na ozdobę a nie na butelkę.
Czas na zielone... Tutaj troszkę więcej rzeźbienia, ale wszystko da się zrobić. Zieloną wstęgę tniemy na paski o długości ok 4-5 cm i dwa o wiele dłuższe. W pierwszej kolejności przyklejamy dwa długie paski - pamietając o tym, ze to robota "Warstwowa" :)


Mamy 10 sztuk pasków po 4-5 cm. Przyklejamy je w taki sposób aby utworzyła nam sie taka "giwazda". Następnie sklejając wystające końce do środka utworzy nam się mały zielony kwatuszek. Nie jest to trudne ale wymaga troszkę cierpliwości :)
Nie jest to trudne. Rada - kelj musi byc dobrze rozgrzany przy lekko wystygłym istnieje ryzyko iż może się to wszystko rozkleić.  A nie o to chodzi by się to zepsuło zanim doniesiecie do jubilata :)


zawieszka gotowa na butelkę

No i teraz koncówka... W tym przypadku jak już mówiłam - kolorystyka etykiety to zieleń i złoto - więc serce powstałego kwiatu wypełnię guziekiem z kryształkami sądzę, że będzie to pasowało.

No i tym akcentem można zakończyć ozdabianie butelki. Wystarczy to teraz zawiescić na szyjce i wio na impreze :)
Wskazane jest aby takową butelkę włożyć do papierowej toerebeczki - ładniej to wygląda.

No to z tak zapakowanymi upominkami - mogę iść do Brata i Bratowej na urodziny ;)


No i efekt końcowy :)


poniedziałek, 28 stycznia 2013

Kanzashi

Post ze specjalną dedykacją dla Marcina :) Pozdrowienia dla Ciebie ;)


Przedstawiam wam ostatnią moją robótkę przeznaczoną na większe wyjście, ale niestety brak czasu i praca... nie ma gdzie wyjść. To jest Grągiel. Mój kot, który - jak to kot - wszędzie wciśnie swoją mordkę nawet do zdjęcia. Oczywiście kot nie jest obiektem, który chcę pokazać ale to czym bawił się jeszcze chwilkę przed zrobieniem tego zdjęcia.
Jest to szpila do włosów wykonana z atłasu i dodatków. Preferuję białe kwiaty, może dlatego iż na moich ciemnych włosach dobrze biel wygląda :)
Jednak kolory zależą od materiału - można też farbować, ale kto zapracowany i zabiegany jak ja by się tym bawił :) W sklepach jest wiele materiałów... ogólnie lubię pracować jednak z atłasem i to różnej gramatury, podoba mi się jego lśnienie i miękkość. Najważniejszy powód to cena :) Metr atłasu balansuje na granicy takich pieniędzy, że koszt zakupu metra materiału aż tak bardzo mnie nie obciąża a zabawę z tego mam. Ile takich można wykonać z metra. Oj bardzo dużo. Każdy płatek kwiatu to kwadrat o wymiarach 5cm (białe płatki i ciemnozielone liście)  lub 3 cm (małe zielone wstawki w ciemnozielonych listkach). Więc sobie wyobraźcie ile takich płatków można wykonać. Czy tylko kwiaty? Ja tak :) wolę nosić równego rodzaju kwiaty, ale przecież to nie podstawa. Wiele cudów można wykonać więc kwiat to najprostsza forma.

Ogólnie konstrukcja bardzo prosta. W necie jest masa instrukcji związanych z ich robieniem. Nie wykonuję ich za pomocą tradycyjnych narzędzi i tym bardziej nie za pomocą tradycyjnego kleju ryżowego. Jednak wieści  mnie doszły, iż klej ryżowy można zastąpić klejem wikol. Osobiście używam kleju na gorąco (pistolet). Co do serc kwiatów lubię używać różnego rodzaju guzików. To co jest to guzik na stopce z kryształkami. No i sznury perełek na żyłce. Dodawać można wiele rzeczy. Osobiście lubię wykańczać perełkami. Atłas świetnie komponuje się z perłami. Zresztą sami sprawdzić możecie. Ogólnie zabawa w robieniu takich rzeczy jest duża. W dużej mierze wszystko zależy od Waszej wyobraźni i dostępnych detali. Co, że coś nie wychodzi na początku to  nie ma co się tym przejmować. Tyle materiału ile ja zmarnowałam to bym chyba całe wojsko ubrała :) Wiadomo... kto nie trenuje ten nie idzie do przodu. Nie jestem w tym mistrzem. wykonuję to dla siebie i pod siebie oczywiście :) Jakoś sobie nie wyobrażam chodzić dziennie z wielkimi bukietami kwiatów we włosach, no i motylki... Jest do wykonania jednak ja osobiście wolę nie mieć "szmaterloków" we włosach.


Czy tylko ozdoby do włosów?

Nie tylko szpile i spinki można z tego wykonać. Naszyjniki nawet kolczyki się wykonuje z elementami kanzashi, jednak ja wolę skupić się na tym co mogę wpiąć we włosy. Jakoś mi to więcej radości sprawia i przede wszystkim jest to bardziej bliższe tradycyjnemu przeznaczeniu tych ozdób. Do czego jeszcze... suknie można nimi ozdabiać. Całkiem niedawno widziałam prostą sukienkę, która została odnowiona właśnie takimi kwiatami i przyznam szczerze, że dość ciekawie to wyglądało. Elementy do ozdabiania torebek, butów a nawet pasków i zawieszek do telefonów. Do czego tylko da się to przykleić, przyczepić lub coś ozdobić - da się.
Osobiście lubię wykorzystywać elementy kanzashi do ozdabiania prezentów :) Jeśli coś to w najbliższym czasie zademonstruję ich niesamowitą "pomoc" i zastosowanie w sposobie pakowania prezentów.

Do kolejnego posta :) POzdrawiam.

Ciekawostka

Nie mam zielonego pojęcia co mnie natchnęło na to aby zacząć pisać bloga. Nie wiem jeszcze co będę tutaj zamieszczała i tak na prawdę w jakim celu, ale może kolejna moja fanaberia przetrwa dłużej niż tylko miesiąc - a i tak to długo jak na mnie.

Czego się spodziewam?

Nie mam pojęcia, może to czas aby zająć się i ponownie zacząć rozwijać utracone pasje jakie za "młodu" gdzieś się pielęgnowało, a teraz gdy człowiek jest nierozerwalną "częścią" tego nudnego świata, pasje które ot tak po prostu były trzeba na nowo w sobie rozbudzać. Czasem się zastanawiam czym człowiek zajmował się w domu gdy nie było komputerów i internetu. W tym właśnie czasie miałam czas na to aby rozwijać jakieś swoje zdolności i chęć aby to pielęgnować.

Pasja i zainteresowanie.

Tak do końca chyba już sama nie wiem co jest poją pasją, co zainteresowaniem, a co po prostu jest moją częścią dorosłego życia. Kiedyś wiedziałam, byłam bardziej ukierunkowana, ale wiadomo... Bycie dzieckiem czy nastolatką ma swoje prawa, a gdy wchodzisz w życie "dorosłego" jest szok i weryfikacja całego życia. Snujesz różne wnioski, ale na końcu i tak wyjdzie na to, że nie robisz do końca to co byś chciał i takie jest właśnie dorosłe życie. Co mi teraz zostało. W sumie niewiele....

Rysunek. 

Niegdyś rysowałam postacie w stylu manga (sądzę iż wielu wie co to jest i jak wygląda)... Dużo rysowałam, bardzo dużo rysowałam i jeszcze więcej. Zaczynałam nawet własną mangę, ale jak zawsze bywało, ani oprzyrządowania ani warunków. Projektowałam nawet ubrania - o tak pamiętam strasznie chciałam zostać projektantką mody... ale jak zwykle to były tylko dziecięce marzenia. A teraz porządnie ołówka nie potrafię naostrzyć, nie mówiąc już o tym, aby poprawnie go użyć - śmieszne, ale jakże prawdziwe. Jakie to prawdziwe, a jakież to tragiczne dla mnie.
Rei Ayanami - NGE


Fotografia.

No w sumie to zaczęło się coś późno. Kiedy pierwszy raz poszłam do pracy i mogłam sobie zarobić na własny aparat fotograficzny i to oczywiście już cyfrowy... ale jeszcze nie lustrzanka jak nic pamiętam firmy HP. Dziwiłam się, bo firma zawsze kojarzyła mi się z drukarkami czy innym sprzętem komputerowym, ale przyznam iż zdjęcia robiła wyśmienite. Dłuuugo miałam ten aparat, wiele z nim przeszłam i wiele zdjęć zostało wykonanych. Jednak zabawa zaczęła się gdy kupiliśmy z mężem lustrzankę Sony. Tak można powiedzieć, że to jest dobry aparat, jak na moje umiejętności i możliwości - stanowczo mi on wystarczy. Kiedyś chciałam zacząć kurs fotografii i zdobyć certyfikat, ale jak wiadomo... czas i chęci. Słomiany zapał u mnie to codzienność.
Sony Alfa 500

Papier i ozdoby.

Papier od dziecka mi towarzyszył oraz wszelakie prace z nim związane. Moja Mama jako przedszkolanka to kopalnia pomysłów na dwóch nogach, jak pamiętam zawsze coś wymyśliła w zimowe wieczory abym się nie nudziła w domu. Sądzę, że to w dużej mierze Mamie zawdzięczam taką wyobraźnię oraz pasję do robienia czegoś z papieru. Nie... nie chodzi mi o origami - chociaż wielokrotnie mnie tego uczyła, to jednak nie przyswoiłam sobie zbytnio. Jednak nie przeczę, pomogło mi to w wielu rzeczach i niektóre elementy do dziś wykorzystuję.
W sumie pasja zaczęła się od pakowania prezentów. Zawsze przykładałam dużą uwagę do tego jak jest zapakowany prezent i jak ozdobiony. Jakieś wstążeczki, kokardki i inne elementy - to było coś co zaczynało mnie interesować. Wiadomo po szkole zaczęła się praca - pierwsze pieniądze zarobione i ta niezależność finansowa. Wtedy ukierunkowałam się właśnie w tą stronę ucząc się pakowania prezentów i ich ozdabiania. Życie zaczęło się układać i w końcu przyszła chwila na decyzję o ślubie. Wtedy mogłam się wykazać. Wszelakie kotyliony, ozdabianie auta, zawieszki na butelki, podziękowania dla świadków i rodziców oraz wiele wiele innych drobnostek - tak... wszystko chciałam zrobić sama i tak właśnie zrobiłam. Każda Panna Młoda chce aby wszystko zostało zapięte na ostatni guziczek i najlepiej jeszcze związane taśmą by się nie rozpadło. Byłam w swoim żywiole i nic mi tak nie sprawiało przyjemności jak właśnie przygotowania tych ozdóbek.


Kanzashi.

Jako Otaku na emeryturze (bo tak właśnie siebie określam) zawsze coś tak zostaje. Jakieś zainteresowanie kulturą Japonii a przede wszystkim świat Gejsz. Wiele wiele lat wcześniej nim powstał film "Wyznania Gejszy" czytałam te książkę i przyznam byłam zafascynowana nią. Jednak prawdą jest - film to nie książka. Stanowczo polecam książkę. Zawsze w świecie tych artystek interesował mnie ich ubiór. Niegdyś miałam cel uszyć na miarę kimono jednak zdolności krawieckich to ja nie mam a zlecenie czy sprowadzenie takiego to majątek. Zaczęłam przyglądać się ozdobom i dodatkom jakie gejsza nosi i niesamowicie przykuły moja uwagę wspaniałe kompozycje kwiatowe i nie tylko wpinane we włosy. Kanzashi to jedwabne kwiaty tworzące niesamowite wpinki, spinki i szpile. Postanowiłam nauczyć się tego. W chwili obecnej wykonuję dla samej siebie takie spinki i szpile a siedzenie nad tym relaksuje mnie, uspokaja i pobudza do twórczego myślenia.
Młoda Geiko

Kanzashi flower


Amatorsko-Literacka.

Nie znam osoby, która w swoim życiu nie próbowała chociaż raz czegoś napisać. Może jakieś opowiadanie, wierszyk ot tak dla siebie, lub wyrażenia własnych emocji. Ja nie byłam wyjątkiem i nie jestem do tej pory. Lubuję się w mistycznych stworzeniach i niezbadanym świecie fantasy. Pisałam od kiedy pamiętam - może od podstawówki już. To były bardzo krótkie opowiadania bo jakie może napisać dziecko mające 10 czy 13 lat. Jednak z wiekiem, gdy język stawał się bardziej elastyczny i więcej czytało się nie z obowiązku szkolnych lektur ale przyjemności, to i ja zaczęłam pisywać opowiadania. Mam rozpoczętych kilka projektów, ale nie jestem w stanie ich skończyć - bo po co i dla kogo. Świat fantasy ciągnie i nawet nie wiecie jak bardzo. Tworzenie nowego świata, rządzącego się własnymi prawami, nowych ras i potworków to jest coś niesamowitego. Tak... przyznam mistyczne zwierze jakie umiłowałam - to smok.



No to na tyle dzisiaj. Jak na pierwszy post to i tak dużo. Mam nadzieję, iż w przyszłości będę umieszczała swoje prace rękodzieła jak i literackie. Na chwilę obecną posiłkuję się "Wujkiem Google".